Będąc dumnym posiadaczem kolekcjonerskiego wydania "The Wall",które oprócz płyt zawiera w sobie masę dodatków pokroju pocztówek czy plakatu (Który jest za duży na moje ściany) zabierałem się za filmową adaptację bardzo długo. Zachęcił mnie do tego mój szanowny rodziciel,który otacza film Alana Parkera szczególnym kultem. Zanim jednak zaczniemy podróż po umyśle Pinka chciałbym zastanowić się nad tłumaczeniem tytułu. Film znany jest w naszym kraju albo pod tytułem oryginalnym,albo jako "Ściana" co wpadką tłumaczy nie jest (angielskie "wall" oznacza zarówno ścianę jak i mur),ale nie do końca oddaje przesłanie płynące zarówno z płyty jak i filmu.Tak więc mając już za sobą niuanse lingwistyczne możemy skupić się na tym,czy warto dać "Ścianie" szansę.
Już sam plakat mówi,że to będzie ciężki film
Wszystko zaczęło się w roku 1979 roku kiedy to brytyjska grupa Pink Floyd wydaje album "The Wall". Album,swoista rock opera opowiada historię Pinka,fikcyjnego rockmana,którego dotykają problemy sławy. Plastyczność i metaforyka płyty sprawiły,że historia szybko została zaadaptowana jako scenariusz filmowy (Za scenariusz odpowiadał sam Roger Waters więc można się spodziewać wierności płycie). Film powstał w 1982 roku,nakręcił go Alan Parker,a w Pinka wcielił się Bob Geldof. Unikatowość filmu widać od pierwszych sekund. Cisza. Narastający huk. Krwistoczerwony napis "Pink Floyd The Wall". Początek rockowego koncertu. Widz czuje się zagubiony. I tak ma być. Publiczność nerwowo czeka na rozpoczęcie imprezy,wcześniej widzimy jak młodzi ludzie przepychają się w kolejce po bilety,kogoś aresztuje policja. Klimat wprost wylewa się z ekranu. Nagle wszystko cichnie i słyszymy pierwsze takty "In the flesh?" w której Pink pyta się czy nie tego spodziewali się fani. Ostatni riff zamienia się w warkot niemieckiego "Stukasa" i nagle przenosimy się o kilkadziesiąt lat wstecz,w miejsce nieróżniące się niczym od 80% europejskich wybrzeży gdzie umiera ojciec naszego bohatera.
Zagłębieniu się w fabułę filmu chciałbym poświęcić inny post,ponieważ ładunek emocjonalny jaki ze sobą przenosi jest niesamowity. Bohaterem "Ściany" jest człowiek,który od dziecka znajdował się na dnie. Brak ojca,nadopiekuńcza matka (Piosenka "Mother"),gnębienie w szkole (Najsłynniejszy protest song na świecie "Another Brick in the Wall part 2") lecz także problemy w małżeństwie,kiedy Pink stara się ustatkować i znaleźć żonę,która zostawia go dla innego. Mimo problemów bohater zostaje gwiazdą rocka,jednak wciąż nie umie znaleźć szczęścia,budując wokół siebie tytułowy mur właśnie.
Kolejnym elementem,który charakteryzuje "Ścianę" jest samo aktorstwo. Film praktycznie nie posiada dialogów,wszystko opowiadają piosenki (W filmie znalazła się każda z kompozycji oprócz ballady "Hey You" i "The Show Must Go On"). Kolejnym elementem jest połączenie animacji ze zwykłym filmem. Animowane wstawki (Za które odpowiada Gerard Scarf,człowiek który ilustrował okładkę albumu) nadają filmowi abstrakcyjnego i nieco przerażającego klimatu (Scena w której flaga Wielkiej Brytanii rozpada się pozostawiając po sobie spływający krwią krzyż na długo pozostanie wam w pamięci,obiecuję).
All in all it's just another brick in the wall.
Będąc szczerym polecam ten film,jeśli szukacie czegoś co zmusi was do przemyśleń przez kilka dni po seansie. Lub po prostu jeśli lubicie Pink Floyd (A na najnowszą płytę niech spadnie zasłona milczenia)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz