piątek, 13 marca 2015
"Disco Polo" czyli zaskoczenie.
Nie rozumiem muzyki disco polo. Ale znam większość klasyków tego gatunku (przynajmniej po kilku głębszych,bo na trzeźwo nigdy nie próbowałem). Disco polo to kiczowata muzyka przy której bawić się można dopiero po sporych ilościach alkoholu. Przynajmniej dla mnie. Dlatego,gdy usłyszałem,że powstaje film o takim tytule,ba polski film o takim tytule byłem pełen obaw. Niepotrzebnie. "Disco Polo" to film genialny w każdym calu. I wszystko w nim nomen omen gra.
Gra w nim wszystko zaczynając od aktorstwa. Naprawdę,nie widziałem żadnej złej roli w całym filmie. Pierwsze skrzypce grają tu Dawid Ogrodnik w roli mojego imiennika Tomka i Piotr Głowacki wcielający się w jego przyjaciela i członka zespołu "Laser" Rudego. W rolach mniejszych,ale równie ważnych pojawiają się Tomasz Kot (Producent muzyczny Daniel Polak,który moim zdaniem wyglądał jak Marszałek Piłsudski),który mógł pokrzyczeć i powyzywać na wszystko i wszystkich,Joanna Kulig (supergwiazda disco polo "Gensonina") i Aleksandra Hamkało ("Mikser",przyjaciółka i techniczna naszej dwójki gwiazd) poza nimi pojawiają się też gwiazdy niekoniecznie związane z filmem takie jak Tomasz Niecik (wokalista grupy "Gender") czy sam JUREK "Komunistyczny Plastuś" URBAN (W roli jakiej się nie spodziewacie). Ogrodnik i Głowacki dają z siebie wszystko,prawiąc komunały o nowym systemie i lepszym życiu i sprawiają,że widz pała do nich sympatią od samego początku. O co zresztą nietrudno,ponieważ bohaterowie to tacy prości,wiejscy ludzie zachwyceni fenomenem disco polo i chcący na owym fenomenie coś zarobić. Koncept prosty i genialny zarazem. Kolejną rzeczą która mnie uwiodła jest muzyka. Jak już wspomniałem,nie przepadam za disco polo,jednak tutaj piosenki (wykonywane zresztą w większości przez samego Ogrodnika,tutaj brawa za charakteryzację,ton głosu i ruch sceniczny) pasują,nie przeszkadzają i sprawiają,że cały film ogląda się niczym jeden wielki teledysk. Teledysk,warto dodać surrealistyczny,ponieważ dochodzi w nim do takich rzeczy jak: statek pływający po pustyni,Pałac Kultury i Nauki stojący pośrodku wioski przypominającej te z westernów czy jazdę samochodem po amerykańskich bezdrożach mimo,że przed chwilą bohaterowie siedzieli jeszcze w Polsce. Warto spojrzeć na samą koncepcję Polski w filmie. Jako,że akcja dzieje się w latach 90-tych ubiegłego wieku mamy tu widok Polski wyzwolonej spod komunistycznego jarzma,jednak może nieco zbyt zapatrzonej w USA i sąsiadów. Wszędobylskie flagi Stanów Zjednoczonych,pustynie i kaniony podobne Dzikiemu Zachodowi są tutaj na porządku dziennym tak samo jak sama kowbojska stylistyka i ekscesy pokroju Dużego Fiata przerobionego na limuzynę.
Ostatnie na co chciałem zwrócić uwagę to smaczki i nawiązania poukrywane w całym filmie. Sam początek przypomina scenę z westernu "There Will Be Blood",gdzie Ogrodnik i wszyscy bohaterowie mówią po angielsku,a dialogi czyta sam Tomasz Knapik,dla Polaka pracuje dwójka przeuroczych psychopatów proponujących Tomkowi "Ubezpieczenie koncertowe lub kompleksowe" wyjętych stricte z "Funny Games",Joanna Kulik wykonuję piosenkę w stroju nawiązującym do Violetty Villas,jedna z postaci rzuca w pewnym momencie kultowe "Boże,Boże,Bożenko a wspomniany wcześniej teledysk z jachtem na pustyni nawiązuje do "Titanica". Smaczków i nawiązań pojawię się jeszcze więcej i praktycznie w co drugim zdaniu można coś wyłapać. Żarty są niewymuszone,lekkie i nie przekraczają granicy dobrego smaku,zresztą śmiałem się średnio co trzy minuty więc to pokazuje jak dobre jest "Disco Polo". Co ciekawe,większych was w filmie nie zauważyłem. Może czasami jest nieco dłużyzn jednak można być pewnym,że za chwilę stanie się coś absurdalnego,lub zespół "Laser" wykona kolejną,hitową piosenkę ("Ona tańczy dla mnie","Jesteś Szalona" czy "Miała matka syna")
Podsumowując,"Disco Polo" to film w swojej klasie wybitny. To lekka komedia,nie będąca jednak pseudo-romantycznym ścierwem jakich u nas wiele lub nieśmieszną podróbą jak "Kac Wawa". To film pokazujący pewną epokę w historii polskiej muzyki. Nie starający się jej udokumentować historycznie czy wyśmiać wręcz przeciwnie,on kąpie się w tym całym kiczu,złocie i blichtrze epoki,która sukcesy odnosiła w latach 90-tych a teraz powraca dzięki nowym zespołom.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz