Stanley Kubrick tworzył filmy genialne. "Mechaniczna Pomarańcza" jest jednym z takich dzieł. Niesamowita praca kamery, solidne aktorstwo i klimatyczne plenery to wraz z fabułą zaadaptowaną z książki o tym samym tytule trzyma w napięciu i zaprasza do refleksji. "Mechaniczna Pomarańcza" to film ponadczasowy i niezniszczalny. I nie mogę polecić go z czystym sercem każdemu. Bo mimo tych wszystkich zalet jest to film ciężki, ohydny i brutalny, tak więc należy podejść do niego z odpowiednim nastawieniem. Ale gdy człowiek załapie o co w nim chodzi zatraci się bez końca w świecie wykreowanym przez Kubricka.
Akcja rozgrywa się w przyszłości, w jednym, nienazwanym mieście, gdzie brud, przemoc i prostytucja są na porządku dziennym. Głównym bohaterem jest Alex DeLarge (Malcolm McDowell) nastolatek przewodzący jednemu z wielu ulicznych gangów, człowiek z zamiłowaniem do przemocy i muzyki Beethovena. Prowadzi przestępcze życie, atakując wraz z kolegami przypadkowych ludzi, gwałcąc kobiety i ogólnie zachowując się jak Janusz Palikot za młodu. Jednak pewnego dnia przekracza granicę i w wyniku brutalnego morderstwa, które popełnił trafia przed oblicze sądu, który skazuje go na 14 lat więzienia. Jednak Alex dostaje szansę wcześniejszego wyjścia na wolność, musi "tylko" wziąć udział w innowacyjnej metodzie resocjalizacyjnej. Metodzie polegającej na wyświetlaniu brutalnych obrazów i filmów "pacjentom", którzy nie mogą mrugnąć ani poruszyć głową (scena resocjalizacji przeszła już do historii kina i śmiało można ją uznać za kultową). Po badaniu Alex faktycznie zostaje wypuszczony na wolność i dzięki brutalnej terapii zostaje prawym obywatelem służącym narodowi. Jednak coś wciąż jest nie tak.
Po premierze "Pomarańczy" świat filmowy podzielił się na dwie części. Jedni uznawali, że Kubrick zbytnio epatował przemocą i starał się nią zakryć fabularne braki, zaś drudzy widzieli w filmie ponadczasową parabolę na temat ludzkiego życia i tego czy naprawdę sami kształtujemy to jacy jesteśmy. Jak jest moim zdaniem? To świetny film, mówiący o tym jak wyższe organy kształtują człowieka i to, że pierwsze wrażenie nie zawsze jest dobre, gdyż będąc dobrym obywatelem dla świata, dla innych możemy być największymi zbrodniarzami.
Wyszło mi dziś trochę krócej niż zwykle, ale postaram się to zrekompensować następnym wpisem. Jednak mimo wszystko, wesołych świąt od Kisiela i nie włączajcie Polsatu o 22 (Lecą "Galerianki", nie polecam bardzo)
Tak bardzo dobry film :) Chyba czas bym oglądnęła po raz milionowy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Chmielova.