piątek, 1 stycznia 2016
Podsumowanie roku 2015, czyli 7 rzeczy dobrych, które przydarzyły się minionego roku.
Rok 2015 odszedł już w niepamięć, a przed nami otwiera się pusta kartka jaką jest 2016. Najprawdopodobniej nic się nie zmieni, siłownie znów pełne będą ludzi z postanowieniami noworocznymi, jednak w połowie stycznia owi ludzie znikną i pozostaną ci sami, stali bywalcy (z łysymi głowami i kwadratowymi szczękami), ci którzy obiecywali sobie rzucić palenie już za 3 dni będą stali w kolejce po fajki.
Dla wielu (w tym dla mojej skromnej osoby) ranek 2016 zaczął się bólem głowy, nie ma w tym nic dziwnego, jednak gdy teraz już nieco się ogarnąłem postanowiłem oddać się krótkiej refleksji na temat minionego roku, co było dobre, a co wręcz przeciwnie. Wyszła mi skromna lista składająca się z 12 punktów, które wzorem serwisu Whatculture.com postanowiłem podzielić na wydarzenia przyjemne (których o dziwo wyszło 7) i nieco mniej. Więc odpowiedzmy na pytanie: "Jaki był rok 2015"
POZYTYWY
7. Na dobre rozpocząłem swoje koncertowe przygody.
Pidżama Porno, Kult, Hey i Kabanos to tylko niektóre z zespołów, które miałem okazję oglądać na żywo (niektóre nawet po 2 razy) i nieważne czy było to miejsce na płycie w katowickim Spodku, czy występ na dniach miasta Pszczyna, na każdym bawiłem się tak samo wybornie. Mam nadzieję, że w przyszłym roku oprócz zespołów wymienionych wyżej (na które na pewno pójdę po raz kolejny) na moją ścianę biletów dołączą te bardziej międzynarodowe.
6. Blog to w sumie fajna sprawa.
Dokładnie 6 lutego 2015 powstały Kisiela Rozkminy Wszelakie. Powstały warto dodać w wyniku nudy i chęcią podzielenia się ze światem moimi często kontrowersyjnymi (prawie spłonąłem za uznanie "Igrzysk Śmierci" za gniot) opiniami o wszystkim i niczym. Jak na razie moja radosna pisanina osiąga średni sukces (moja wina jest w tym spora, przyznaję), ale ktoś to czyta więc w 2016 zamierzam poprawić się i wspiąć się na szczyt blogosfery. Tak, czasami jestem przemądrzałym dupkiem, ale kocham wszystkich, którzy czytają moje opinie, zapraszajcie znajomych, zaparzę herbaty.
5. Odwiedziłem Londyn (po raz drugi).
W stolicy Anglii byłem już w 2010, jednak miałem wtedy 13 lat i moim najjaśniejszym wspomnieniem było to, że pani, która nas przetrzymywała miała na górze PlayStation 2 więc mogliśmy pograć. W zeszłym roku było jednak inaczej. Londyn okazał się iście magicznym miejscem, począwszy od muzeum techniki, po urokliwe, angielskie puby. Czy zamierzam tam wrócić? Niekoniecznie w 2016, jednak gdy już będę miał na koncie sumy siedmiocyfrowe (najlepiej byłoby gdyby żadna z nich nie była zerem) na pewno zabawię w Londynie. Ale, że Starbucks jest urządzony dokładnie tak samo jak w Polsce to Wy wiedzcie.
4. 2015 to sezon osiemnastek rocznika '97.
Zasadniczo sezon osiemnastkowy rozpocząłem już w 2014, ponieważ impreza sylwestrowa była przy okazji przyjęciem z okazji osiemnastych urodzin, jednak to był dopiero początek. Począwszy od zabrzańskiego Domu Harcerza, przez Kalety, Brusiek, klub w Katowicach, Rudę Śląską i wiele innych a skończywszy na byłym... domu publicznym 2015 obfitował w niesamowite przygody, o których nawet filozofom się nie śniło. Moby Dick, rów melioracyjny, naleśniczki i "Sen o Victorii" Dżemu, reszta niech lepiej pozostanie w strefie domysłów. Albo może kiedyś o tym napiszę. Nie wiem.
3. Moc przebudzona.
Jakie było wydarzenie roku 2015? Kondycja reprezentacji, która poprawiła się o jakieś 2000% i zagwarantowała Polsce wyjazd na Euro? Nowy prezydent? Seth Rollins zdobywający mistrzostwo WWE podczas walki wieczoru Wrestlemani? Jak dla mnie była to grudniowa premiera "Przebudzenia Mocy". VII część kultowej sagi nie zawiodła i zmyła wyobrażenie o słabych epizodach I i II ("Zemsta Sithów" była spoko). Nie będę się rozpisywał, ponieważ zupełnie niedawno stworzyłem dość obszerną recenzję. A mówiąc już o filmach.
2. W końcu dobre popkorniaki.
Rok 2015 zapisze się złotymi zgłoskami w historii kinematografii. Owszem, zdarzyło się sporo kaszan (o których będzie później) jednak natłok niesamowicie i zaskakująco dobrych produkcji przysłonił te złe. Co zobaczyliśmy? Nowego "Mad Maxa", który do czasu "Gwiezdnych Wojen" był moim numerem 1. "Birdmana" z Michaelem Keatonem, który podreperował swoją reputację. Disney zaskoczył "W głowie się nie mieści", który był niesamowicie poważną produkcją jak na film Pixara a na naszym podwórku pojawiło się całkiem niezłe "Carte Blanche" z Andrzejem Chyrą.
1. Nie tylko "Wiedźmin"
Kondycja polskich gier komputerowych to zabawna sprawa. Do 2007 byliśmy znani z wydawania budżetowych strzelanek robionych na jedno kopyto. Wiecie, tych gier z koszy w supermarketach kosztujących 9,99 zł. Później pojawił się pierwszy "Wiedźmin" który otworzył polskim wydawcą międzynarodową drogę. Kilka lat później powstał sequel, a w czerwcu 2015 światło dzienne ujrzała finałowa część epickiej przygody. Posypały się nagrody, wielu ludzi już uznaje "Dziki Gon" za grę roku a studio CDP Red stało się ważnym graczem na arenie międzynarodowej. Jednak oprócz finałowej przygody Geralta ukazało się sporo zaskakująco dobrych tytułów. "This war of mine" pokazujący wojnę oczami cywila, "Zaginięcie Ethana Cartera" które było niesamowicie wciągającą i prześliczną przygodówką, "Lords of the fallen" czyli polska odpowiedz na arcytrudne gry RPG i wiele, wiele innych, także gier niezależnych, w tym przypadku rok 2016 zapowiada się zaskakująco dobrze.
To by było na tyle jeśli chodzi o rzeczy dobre, a jutro możecie spodziewać się nieco mniej przyjemniej listy. A jak Wy spędziliście rok 2015? Dajcie znać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ohoho, imprezka w przybytku miłości, rowy melioracyjne i Dni Pszczyny? Kurczę, chyba też tam byłam. A może nawet widziałam Cię w tłumie?
OdpowiedzUsuńWiesz, to bardzo prawdopodobne
Usuńfajne rzeczy ci się przydarzyły
OdpowiedzUsuńJa również miałam mnóstwo osiemnastek w tamtym roku, bo jestem z rocznika '97. Niestety w tym roku czeka nas maturka. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!