Zacznijmy od tego, że "Co robimy w ukryciu" to naprawdę bardzo dobry film. Nie spodziewałem się po nim niczego spektakularnego, ot zabawę z wampiryczną konwencją i trochę absurdalnego humoru. Dostałem to i wiele, wiele więcej. "What We Do in The Shadows" to jeden z najlepszych filmów 2014 roku. A nie był nawet wyświetlany w polskich multipleksach tylko w kinach studyjnych. Widocznie nowe Transformersy Michaele Baya były ważniejsze. Szczerze mówiąc mógłbym zakończyć ten wpis na jednym zdaniu, jeśli jeszcze nie widziałeś/łaś "Co robimy w ukryciu" zamknij mojego bloga i leć oglądać. Jeśli chcesz wyjaśnień dlaczego to dobry film, czytaj dalej, ale ostrzegam, że mogą pojawić się drobne spoilery.
Cały film utrzymany jest w konwencji dokumentu o wampirach żyjących we współczesnej Nowej Zelandii. Mamy grupę filmowców, kamerę podążającą za naszymi głównymi bohaterami (o nich później), narrację z offu i wywiady z postaciami zupełnie jak w każdym prawdziwym filmie dokumentalnym. Nasi wampirzy bohaterowie mimo XXI wieku żyją dość staromodnie, technologia jest dla nich obca, nie mają komputerów czy telewizorów ani Twittera. Jednak wychodząc na miasto (po zmroku oczywiście, tutaj jak w każdym NORMALNYM filmie o wampirach Słońce je pali, a nie sprawia, że błyszczą brokatem) potrafią wyglądać stylowo, zresztą sami spójrzcie:
Mają stylówę, co? Jednak skoro już wspomniałem o naszych ostrozębnych herosach przyjrzyjmy się im bliżej.
Ten uroczy tup to Viago, ma 379 lat i obsesję na punkcie sprzątania.
Spędził kilka lat w trumnie, bo myślał, że naprawdę nie żyje i kocha pewną śmiertelną kobietę.
Prowadzi pedantyczny styl (nie)życia.
Mój ulubieniec, Vladislav. Ma 8062 lata, wygląda na 16 (według niego samego).
Ogólnie z niego taki trochę narcyz, za życia był brutalnym władcą więc ma słabość do tortur i kobiet.
Obawia się tylko jednego: Bestii.
A oto Deacon, jeśli myślicie, że Vladislav jest narcyzem to nie spotkaliście tego gościa.
Deacon ma 183 lata, co czyni go najmłodszym z całej czwórki, najczęściej to on odpowiada za wykonywanie domowych obowiązków (czyli przez większość czasu w domu panuje bajzel).
Jest mistrzem tańca erotycznego.
I nareszcie Petyr. Ostatni prawdziwy Nosferatu. Mimo, że nie jest najstarszy w ekipie (8000 lat) zdecydowanie jest najbardziej staromodny. Mieszka w piwnicy, komunikuje się za pomocą syków i lubi polować na swoje ofiary zamiast zwabiać je na kolację. Lubi grać w szachy. To on ugryzł Deacona.
Oprócz nich pojawia się cała masa innych świetnych postaci, ludzka służąca Vaigo, która oczekuje na przemianę, nowo ugryziony przez Petyra śmiertelnik, który uczy się jak to jest być wampirem (lepiej nie żywić się niczym co nie jest krwią) i jego kumpel, który uczy głównych bohaterów nowych technologii (mogą oglądać wschód Słońca w internecie!) inne wampiry, których wbrew pozorom nie ma tak mało i grupa wilkołaków nie przeklinaków (obejrzyjcie to ogarniecie).
Osobiście nie mam nic do zarzucenia temu filmowi i będę bronił go jak niczego innego. Otrzymuje ode mnie 234(dobra linia KZK GOP) na 10. I czekam na drugą część, która podobno ma się skupiać na wspomnianych wcześniej wilkołakach.
Super wpis i fotki! :) zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńDr00pdeead.blogspot.com